Już po pierwszym tygodniu poczułam , że czegoś mi brakuje. Tego szyderczego a zarazem szczerego uśmieszku , zachrypniętego zmysłowego głosu , lekkiego zarostu , umięśnionej klatki piersiowej , soczystych ust , czekopadowych hipnotyzujących oczu.. mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.. Ale co mi to da? Ten tydzień uświadomił mi , że Kamil to nie zwykły kolega , przyjaciel , geiazda czy wróg tylko ktoś znacznie więcej. Czy to miłość? Nie wiem. Z Kubą wcale nie musiałam zadawać sobie tego pytania. Kuba.. Po co ja w ogóle o nim wtedy pomyślałam? No ja się do cholery pytam?!
Nie bij nas..-usłyszałam cichy głosik dochodzący z mojego mózgu. No tak pewnie nie raz do mojego mózgu dotarło powiedzienie "bić się myślami".
-A zamknij się!-warknęłam.
Przez ten rok.. Jaki rok przecież to było siedem dni!
No , to przez te siedem dni nie jadłam , nie piłam , nie załatwiałam potrzeb fiziologicznych (bo jak niby miałam je mieć jak nie jadłam i nie piłam) jedyne co robiłam to spałam. Nie miałam dla kogo o siebie dbać. Jak tak dłużej myślałam to stwierdziłam , że w przyszłści zostane menelem.. Tak będzie łatwiej.
Dzisiaj jest sobota (rocznica śmierci mojego brata). Z samego rana ubrałam się cała w czarny dres , zrobiłam szybkiego koka i poszłam do kuchno aby chociaż wypić mleko.
Moja mama już od rana krzątała się w niej , nie wiedząc gdzie się podziać.
-O cześć , Natalia.-powiedziała gdy mnie zauważyła.-Wiesz czego się dziś dowiedziałam?-sama odpowiedziała sobie na to pytanie i kontynuowała.-Ojca nie będzie na mszy za twojego brata.-ogłosiła kipią nienawiścią do taty. I jak ja miałam je teraz powiedzieć , że mnie też na niej nie będzie? Aż mnie serce zabolało na myśl , że mnie jako najbliższej osoby , siostry tam zabraknie.-A Ty co się tak ubrałaś? Wyglądasz jakbyś wcale nie wyglądała. No szybciej , pośpiesz się bo zaraz jedziemy.
-Mamo..właśnie o to chodzi , że mnie tam nie będzie.-powiedziałam ponuro. Mama rozwarła szeroko usta w wypowiedź *słucham?*.-Idę teraz na cmentarz. Nie wiem czy dała bym radę wytrzymać w kościele.. Przepraszam.-nic z siebie więcej nie umiałam wydusić. Bałam się jej reakcji więc szybko ubrałam jakieś tenisówki i wybiegłam z domu. Biegłam do mojego braciszka, w nim zawsze mogłam znaleźć pomocną dłoń nawet gdy nie było go już na tym świecie.
Musiałam przejść conajmniej kilka kilometrów zanim doszłam do cmentarza , słońce paliło niemiłosiernie a ja na dodatek nie miałam żadnej części garderoby która nie byłaby czarna.
Przy grobie mojego brata była mała ławeczka postawiona z myślą o mnie. Kiedy Łukasz zmarł spędzałam tam dosłownie każdą wolną chwilę , rozmawiałam z nim nawet nie wiedząc czy dostanę jakąś odpowiedź.
Usiadłam na ławeczkę robią równocześnie znak krzyża , zmówiłam kilka modlitw i zaczęłam "rozmowę".
-Łukasz ppwiedz mi , co ja mam zrobić? Przez tydzień nie jem , nie pije cały czas tylko śpię. Już teraz wiem , że go kocham , ale boje się i już sama nie wiem czego.. Ostatnio potraktowałam go jakbym była ostatnią szmatą.-powiedziałam a zza pleców usłyszałam ciche szepty babć.
-Boje się co będzie dalej, czy znowu potraktuje go nieodpowiednio. Co mam zrobić? Podpowiedz mi.
Naglr wszystko umilkło , starsze panie się wyciszyły a wiaterek przestał kołysać drzewa. Po chwili w oddalonym o kilka metrów ode mnie krzaczku zaczeło coś się ruszać , słyszałam łamanie się gałęzi i straszne pomruki. Oczywiście że chciałam żeby Łukasz mi pomógł , ale w taki sposób? Nie wiem czy wytrzymałabym kolejnedgo ducha..
Podeszłam bliżej tak , że stałam dosłownie o dwa kroki od niebezpieczeństwa. Liście zaczęły coraz częściej się poruszać a z krzaka wyjawiła się głowa .. MAŁEGO , SŁODKIEGO , KOTKA?!
-Jejku , ale mi narobiłeś stracha malutki.-wzięłam małego na ręce. Był biały w szare i rudawe łatki , miał może trzy miesiące.-Oj.kochany może Ty mi podpowiesz.-mały mimo trudu usiadł na moich kolanach , przy czym z kieszeni wypadł mi telefon.
-Mam napisać?-skierowałam się do Łukasza.